Tabletowe joysticki Digitus - pomagają w graniu czy przeszkadzają? [test]

Czy można uprzyjemnić grę na tablecie? Firma Digitus, producent fizycznych joysticków i przycisków, twierdzi, że tak. Czy ma racje? Zapraszam na krótki test.
Do redakcji trafiły dwa zestawy fizycznych kontrolerów firmy Digitus. Pierwszy z nich jest solidnym joystickiem zaopatrzonym w dwie przyssawki i prosty, ale skuteczny mechanizm umożliwiający ruch, oparty na plastikowej sprężynce.
Drugi zestaw to tak zwane Gamekeys. W jego skład wchodzą duży przycisk kierunkowy i pojedyncze lub połączone ze sobą gumowe przyciski. Oba zestawy można kupić w różnych sklepach w cenie około 30 zł.
Gamekeys
Przyciski tworzące wraz z kierunkowym joystickiem drugi z wyżej wymienionych zestawów, zostały połączone w pary, trójki lub czwórki, w pudełku są też dwa przyciski pojedyncze. Według zapewnień producenta takie ich ułożenie pozwala na użycie ich w dowolnej grze. Prawda jest jednak taka, że gry takie jak na przykład ShadowGun czy Dungeon Hunter mają odmienny układ przycisków wirtualnych, więc grając w te tytuły, trzeba korzystać z gumek pojedynczych.
Przycisk kierunkowy
Proponuję od razu poszukać alternatywnego zastosowania dla największego przycisku znajdującego się w pudełku z Gamekeysami, ponieważ przycisk kierunkowy nadaje się do wszystkiego, ale nie do kierowania ruchami podczas gry na tablecie. Trudno powiedzieć, co w tym rozwiązaniu jest nie tak, bo żaden element nie działa tak jak powinien. Jeśli już uda się pokierować postacią w wybranym kierunku, można być niemal pewnym, że zmiana tego kierunku będzie niemożliwa.
Rzecz wygląda szczególnie nieciekawie w przypadku gier, w których wirtualny kontroler pojawia się w miejscu, gdzie przyłoży się palec, nie jest sztywno przypisany do danego obszaru ekranu. Przyciśnięcie górnej krawędzi przycisku kierunkowego nie powoduje ruchu w górę — w górnej krawędzi gumowego kontrolera pojawia się centrum wirtualnego joysticka.
Zobacz również: Studio PlayStation 5 highlight: UrQueeen gra w SackBoy: Wielka Przygoda
Galaxy S III z aparatem 12 Mpix i własnym iCloudem? Cena to 600 euro?
Wszystkie wchodzące w skład drugiego zestawu elementy są przytwierdzane do ekranu za pomocą samoprzywierającego gumowego płaszcza. Rozwiązanie to ma trzy cechy: jest tanie, proste i bardzo zawodne. Przyciski same w sobie są dość wysokie. Nie ma to większego znaczenia, jeśli stale trzyma się na nich palec. Jeśli jednak jednak trzeba szybko przeskakiwać z przycisku na przycisk, łatwo o przypadkowe oderwanie gumowego płaszcza od powierzchni ekranu. Ostatecznie jednak same przyciski, pomijając opisany wyżej kierunkowy joystick, można uznać za przydatne.
Joystick Digitus
Joystick wypełniający pudełko pierwszego z testowanych zestawów to urządzenie dość przemyślane. Plastikowa sprężyna dobrze spełnia swoją funkcję, a palec na metalowym kontrolerze leży tak stabilnie, jakby był przyklejony. Sterowanie za pomocą tego urządzenia jest całkiem przyjemne i jeśli ktoś ma problem z kontrolerami wirtualnymi, joystick Digitusa może być rozwiązaniem dla niego.
Jest jednak pewne ale. Wygląda na to, że inżynier pracujący nad projektem joysticka miał problemy z obsługą suwmiarki, joystick bowiem ma minimalnie ograniczony zakres ruchów. Plastikowy pierścień nie pozwala na skrajne położenie kontrolera, które są dostępne dla joysticka wirtualnego.
Galaxy S III to tylko podrasowany Galaxy S II?
W związku z tym gdy gra się na przykład w ShadowGun, bohater będzie biegał truchtem, sprint bowiem jest zarezerwowany dla położeń skrajnych. W tym wypadku rozgrywka nie ucierpi, jeśli oczywiście kogoś nie razi dziwnie podrygujący w truchcie komandos. Sprawa komplikuje się w strzelankach z widokiem z perspektywy pierwszej osoby. Nie trzeba zbyt bujnej wyobraźni, by odkryć, jakie konsekwencje ma brak możliwości zlikwidowania wroga, który na nieszczęście gracza usadowił się poza centralnym punktem ekranu.
Testy
Do testów użyłem elementów obu zestawów, a mianowicie gumowych przycisków z jednego zestawu z plastikowym joystickiem z drugiego. Na tapetę poszły takie tytuły, jak: Meltdown, ShadowGun, iGunZombie, Dungeon Hunter czy GTA III. Meltdown ze względu na prosty sposób nawigacji najlepiej współpracował z urządzeniami firmy Digitus, a sterowanie fizycznym kontrolerem było prawdziwą przyjemnością. Nieco gorzej wyglądała sprawa po uruchomieniu takich gier, jak Dungeon Hunter czy ShadowGun. Pewnym utrudnieniem była ospałość bohaterów, którzy ze względu na brak skrajnych położeń kontrolera ruszali się nieco niemrawo, jednak nie upośledzało to rozgrywki.
Schody zaczęły się podczas gry w GTA III. Twórcy tak skonstruowali grę, że używanie kontrolerów fizycznych okazało się prawdziwym koszmarem. Gdy bohater poruszał się pieszo, na ekranie pojawiał się wirtualny joystick, do którego należałoby dopasować urządzenie firmy Digitus. Jeśli jednak bohater wsiada do samochodu, by móc kontynuować rozgrywkę, należałoby natychmiast zerwać joystick, ponieważ sterowanie pojazdem odbywa się za pomocą dwóch wirtualnych przycisków. Jeszcze większe zaskoczenie spotka wszystkich tych, którzy podejmą rozprawę z żywymi trupami w iGunZombie, posiłkując się fizycznym kontrolerem. Pojawiający się na prawej lub lewej flance nieumarli będą nietykalni, bo ograniczający ruchy plastikowy pierścień uniemożliwia ich likwidację.
Podsumowując, wbrew zapowiedziom producenta fizyczne kontrolery na pewno nie mogą być zastosowane w każdej grze, ale są tytuły, w których sprawdzają się znacznie lepiej niż ich wirtualne odpowiedniki. Warto jednak się zastanowić nad ich zakupem, jeśli nasza ulubiona gra jest strzelanką lub, jak w przypadku GTA III, oferuje zmienny tryb sterowania. Szczególnie godny polecenia jest plastikowy kontroler, który gdyby nie ograniczony zakres ruchów, mógłby być kontrolerem idealnym. W obecnej jednak formie może być wygodnie stosowany jedynie podczas gry w wybrane tytuły.
Ten artykuł ma 15 komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze